BELL DESERT ROSE

Hej! Dziś chciałabym przedstawić Wam najnowszą limitowaną kolekcję marki BELL DESERT ROSE, która dostępna jest w Strefie Piękna w Biedronce w sierpniu i wrześniu.

Często robiąc zakupy spożywcze sprawdzam co nowego kryje się w szafie Bell i nieraz byłam pozytywnie zaskoczona kosmetykami w ofercie stałej jak i sezonowej. Tym razem  kolekcja nosi nazwę Desert Rose, a w jej skład wchodzą:
– trzy matowe pomadki MATT LIQUID LIPS,
– połyskujący top coat do ust SHINE LIPS TOP COAT,
– bronzer BRONZE POWDER,
– rozświetlacz HIGHLIHTER POWDER,
– pomady do brwi STAY ON BROW,
– konturówki do oczu SMOKU KAJAL.

 

Processed with VSCO with p5 preset

Przyznam Wam, że kolekcja jest dość spora, pięknie się prezentuje i na pierwszy rzut oka może się bardzo podobać. Ale najważniejsze jest to jak kosmetyki sprawdzają się w akcji, a o tym przeczytacie poniżej.

Processed with VSCO with p5 preset

Kolory od góry to 1, 2 i 3
Kolory od góry to 1, 2 i 3 zarówno pomadek matowych jak i topów.

Matowe pomadki w płynie MATT LIQUID LIPS dostępne są w trzech kolorach 1 – intensywny malinowy róż, 2 – przygaszony chłodny fiolet, 3 – beżowy nude. Pomadki mają lekką płynną konsytencję, nie jest ona ani za gęsta, ani mocno kremowa, po aplikacji nie lepią się na ustach. Moim zdaniem jest ona idealna, aby nałożyć cienką warstwę produktu, a mocna pigmentacja pozwala pięknie pokryć wargi kolorem. Dzięki temu nie zrobimy sobie efektu „skorupy”, która szybko popęka i będzie wyglądać nieestetycznie. Trwałość pomadek jest moim zdaniem bardzo dobra – utrzymują się na ustach przez wiele godzin, a jedzenie i picie im niestraszne. Mają dość precyzyjny aplikator, który pozwala na ładne obrysowanie konturu ust, poza który kolor nie wychodzi ani nie rozmazuje się.

Processed with VSCO with p5 preset

Top coat SHINE LIPS są również dostępne w trzech kolorach – beżowym nude, białym opalizującym na róż i fiolet oraz jasnym różowym, dzięki czemu można idealnie dopasować je do pomadki, na którą go nałożymy. Są to produkty o konsystencji błyszczyka z dość mocno wyczuwalnymi na ustach połyskującymi drobinkami, które pięknie odbijają światło. Chwilę po jej nałożeniu byłam bardzo zaskoczona tym, że zastygają na ustach – nie sklejają ich oraz nie rozmazują się – przez co ich trwałość jest znacznie dłuższa niż w przypadku zwykłych błyszczyków. Wyglądają bardzo ładnie i odświeżają wygląd ust nadając im delikatny blask. Moim zdaniem najładniej prezentują się samodzielnie lub jako top na jasnych odcieniach pomadek. Jest to fajna alternatywa dla ciągle matowego i „płaskiego” efektu na ustach.

Processed with VSCO with p5 preset

Bronzer to mozaika pięciu odcieni (cieplejsze i chłodniejsze brązy), które można ze sobą łączyć i uzyskać wiele różnych efektów. Może się wydawać, że jest to bronzer o bardzo ciepłej pomarańczowej tonacji jednak po nałożeniu na skórze wcale tak nie wygląda. Najlepiej sprawdza się do przybronzowienia twarzy aby nadać jej wyrazistości jednak daje bardzo delikany i naturalny efekt.  Ponadto wszystkie odcienie mozaiki posiadają lekkie złote drobinki, które pięknie mienią się w słońcu i odbijają światło, co sprawia, że twarz wygląda na bardziej promienną i zdrowszą. Jest on zamknięty w ładnym plastikowym opakowaniu, a sam produkt ma kremową konsystencję, dzięki czemu wygodnie się go rozprowadza, ładnie blenduje i nie robi plam.  Spokojnie można stopniować efekt, jaki chcemy uzyskać. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jego trwałością, bez względu na bazę, na którą go nakładam, utrzymuje się na mojej twarzy przez kilka godzin, nawet w tych upałach, które obecnie panują. Moim zdaniem must have na lato. Jedynym jego minusem jest to, że przy nakładaniu go na pędzel mocno się osypuje.

Rozświetlacz to również kompozycja pięciu różnych kolorów ułożona w piękny kwiatowy wzór. Każdy z nich można stosować osobno lub mieszać je razem, dzięki temu produkt jest uniwersalny i uzyskujemy ciepły lub chłodny odcień rozświetlenia – choć w palecie przeważają te chłodniejsze tony. Podobnie jak w przypadku bronzera ma on bardzo kremową konsystencję, z którą się bardzo przyjemnie pracuje. Pozostawia na policzkach taflę rozświetlenia, ale moim zdaniem jest to bardzo delikatny efekt, bez drobinek i bez mocno mieniącego się błysku.

Oba te produkty są uniwersalne – poza ich podstawowym przeznaczeniem jakim jest aplikacja na policzki, sprawdzają się również jako cienie do powiek, którymi można stworzyć brązowy, złocisty wakacyjny look.

 

Konturówki do oczu SMOKU KAJAL to grube kredki do oczu o stożkowej formie w kolorze czerni i szarości. Teraz gdy są nowe można nimi dość dokładnie obrysować kontur oka, nie wiem jak będzie gdy mocniej się zużyją i dojdę do tej grubszej części. Są bardzo miękkie i mocno napigmentowane, dlatego wygodnie się z nimi pracuje i już po jednym pociągnięciu dają wyrazistą kreskę. Podczas noszenia nie rolują się na powiece, nie odciskają się ani nie rozmazują, co jest ich dużą zaletą. Dobrze sprawdzają się również do makijażu typu smoky – nałożone na całą powiekę i mocno roztarte. Przyznam, że pierwszy raz użyłam produktów tego typu, ale na razie jestem z nich zadowolona – przede wszystkim z nasycenia kolorem i trwałości.

Pomady do brwi dostępne są w wersji kolorystycznej dla blondynek i brunetek. Mi zdecydowanie przypasowała ta pierwsza wersja. Jest ona bardzo miękka, dzięki czemu rozprowadzanie jej po włoskach jest łatwe, można stopniować efekt, kontrolować aplikację oraz dość szybko poprawić jeśli coś pójdzie nie tak. Jestem zaskoczona jak szybko i sprawnie maluje się nią brwi i jak ładny i długotrwały efekt na nich pozostawia. Przyciemnia i ujarzmia włoski, dzięki czemu pozostają w nienaruszonym stanie przez cały dzień.

A Wy często sięgacie po produkty BELL dostępnych w Biedronkach? Mnie przyciągają przy każdych zakupach, ponadto jest to polska marka, z kosmetykami dobrej jakości w niskich cenach, które nie są testowane na zwierzętach. Chętnie powiększę moją kolekcję o kolejne ich produkty.

Buziak!
Paulina

 

 

Jedna myśl w temacie “BELL DESERT ROSE

  1. Ah ta firma Bell, jak zawsze zaskakuje, oczywiście pozytywnie 🙂
    Z firmy bell mam swój ulubiony podkład Ilumi, lubię testować nowe podkłady ale zawsze do niego wracam.
    Jeśli o pomadki matowe, które zaprezentowałaś to na pewno skuszę się przy najbliższym zakupach w Biedronce, ponieważ bardzo mi się spodobały (szczególnie nr 2 i 3 <3).
    Czekam na następny post.
    Paula 🙂

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.