Hej! Ostatnio w mojej codziennej pielęgnacji pojawiły się dwie naturalne nowości od Veoli Botanica. Kilka lat temu używałam ich kosmetyków i byłam z nich bardzo zadowolona (możecie o nich przeczytać tutaj), teraz czas na sprawdzenie nowości w ofercie marki.
Veoli Botanica to polska marka produkująca naturalne kosmetyki wegańskie, z dobrymi składami i w szklanych opakowaniach, więc nie może zabraknąć takich testów na moim blogu.
Serum do twarzy Focus Hydration Gel – to serum z potrójnym kwasem hialuronowym (wysokocząsteczkowym, niskoczostęczkowym i ultra-ultraniskoczostęczkowym), dzięki czemu ma ono działanie silnie nawilżające na wszystkich poziomach skóry. Używam go codziennie rano i wieczorem i jestem zachwycona jego działaniem. Serum ma gęstą konsystencję, dzięki czemu jedna kropelka wystarcza by rozprowadzić kosmetyk na całej twarzy. Tuż po aplikacji pozostawia na skórze uczucie ulgi, ukojenia i najwilżenia. Szybko się wchłania i stanowi bardzo dobrą bazę pod makijaż rano jak i podstawę wieczornej pielęgnacji.
Przy regularnym używaniu zauważyłam, że moja skóra jest nawilżona, nie pojawiają się na niej suche skórki ani przesuszenia. Skóra jest wygładzona i bardziej napięta, a uczucie ściągnięcia skóry zniknęło. Do tego jest delikatne dla skóry, nie podrażnia i nie uczula.
Peeling enzymatyczny Matcha Power Peel – zawiera w swoim składzie altywny kompleks AHA 10%, PHA 10%, kwas salicylowy, enzym z ananasa i zmieloną herbatę Macha.
Mam cerę mieszaną i regularne peelingi są dla mnie bardzo ważne. Już po pierwszej aplikacji zauważyłam, że skóra jest oczyszczona i wygładzona, a strefa T zmatowiona i mniej się przetłuszcza. Po kilku zastosowaniach (2 razy w tygodniu) moja skóra jest nie tylko oczyszczona, ale również rozjaśniona, a jej koloryt stał się bardziej ujednolicony. Przy bardzo intensywnym działaniu peeling jest bardzo delikatny, nie spowodował podrażnień ani nie uczulił.
Hej! Nowy rok, nowa ja? Niekoniecznie, ale już od dłuższego czau chciałam wprowadzić tematykę less waste na mojego bloga, niestety zawsze kończyło się to tylko zapisaną kopią roboczą i nigdy nie ujrzało światła dziennego. W 2021 jestem gotowa na więcej publikacji tego typu i tym postem chciałabym zacząć serię wpisów o less waste.
W moim życiu wprowadzanie zmian pro ekologicznych to był proces, który nadal trwa. Czytam, uświadamiam się i stopniowo, małymi krokami zmieniałam myślenie i podejście do niektórych spraw jak plastik, naprawianie rzeczy, ponowne ich wykorzystanie i po prostu produkcja mniejszej ilości śmieci. Dziś chciałabym podzielić się z Wami listą produktów, których już nie kupuję oraz ich bardziej ekologicznymi zamiennikami. Mam też długą listę kolejnych rzeczy, które chciałabym wyalminować, ale o nich kolejnym razem. Przemycę Wam też kilka rozwiązań, które dobrze się u mnie sprawdzają.
Czy tak właściwie jest less waste? Tak w skrócie jest to mniej radykalna forma zero waste (idei nie produkowania śmieci wcale). Less waste to ograniczenie produkcji śmieci, przemyślane i przyjazne dla środowiska wybory zakupowe, ograniczenie plastiku, przedmiotów jednorazowych i nie-biodegradowalnych, niemarnowanie jedzenia czy ponowne wykorzystywanie niektórych przedmiotów. W less waste każda nasza decyzja i świadome wybory są małymi krokami dla dobra Planety.
Uroda
waciki kosmetyczne – aktualnie używam bawełnianych wacików wielorazowego użytku lub po prostu małych ręczniczków, które służą mi do zmywania makijażu olejkiem
gąbki, myjkii inne akcesoria higieniczne – zrezygnowałam z nich około rok temu, teraz aplikuję kosmetyki myjące prosto na skórę
jednorazowe maszynki do golenia – mieliśmy w domu metalową maszynkę do golenia mojego męża, której nie używał – zdecydowałam się mu ją podebrać i sprawdza mi się rewelacyjnie, a do tego ostrza wystarczają na bardzo długo
produkty do golenia – po prostu stosuję te same kosmetyki, których używam do mycia np. mydło, szampon, żel pod prysznic
bielony papier toaletowy – od 2020 kupuję szary papier z recyklingu, najlepiej sprawdza nam się Neo z Biedronki
Dom
reklamówki i woreczki foliowe – wyrobiłam w sobie nawyk noszenia w torebce torby materiałowej. Owoce i warzywa na wagę pakuję w woreczki, które noszę ze sobą (na początek kupiłam kilka gotowych, niedawno zrobiłam też kilka kolejnych z kawałków firanek, które kiedyś sobie zostawiłam „bo może się przydadzą”)
woda w butelkach – od 2016 w mojej kuchni stoi dzbanek Brita z filtrem, dzięki któremu zrezygnowaliśmy z kupowania wody butelkowanej i pijemy tę z kranu. Gdy wychodzę z domu zabieram ze sobą wodę w butelce wielorazowego użytku (szklana butelka BKR lub butelka z filtrem Dafi)
słomki – mam w domu kilka słomek bambusowych, które super się sprawdzają
kawa na wynos w jednorazowych kubkach (zdrowie przed less waste)
worki do odkurzacza – kilka miesięcy temu zmieniliśmy zwykły odkurzacz, na taki bezprzewodowy, którego zbiorniczek można opróżnić po każdym odkurzeniu
Moda
W styczniu postawiłam sobie wyzwanie nie kupowania ubrań, ponieważ zdecydowanie mam problem ze spontanicznymi zakupami online, mimo tego, że pracując z domu najczęściej ubieram dresy. Chciałabym w tym roku kupować mądrze i świadomie ubrania, których potrzebuję, dobrej jakości, polskich marek lub znajdować perełki z drugiej ręki w lumpeksach, na olx czy vinted. Kiedy zaczęłam wprowadzać zmiany w mojej szafie kierowałam się przesłaniem „jesteśmy za biedni by kupować tanie rzeczy” i „mniej znaczy więcej” od lat widzę, że to się sprawdza. Wiem, że czasami wydanie 400 zł na okulary przeciwsłoneczne czy 100 zł na t-shirt brzmi przerażająco, ale te rzeczy służą mi latami i mimo częstego noszenia nadal są w mojej szafie.
sztuczna biżuteria – kiedyś byłam fanem biżuterii, która była niedroga i mogłam często ją wymieniać. W 2017 przejrzałam moją biżuterię, większość z niej wyrzuciłam lub oddałam mamie, zostawiłam tylko te elementy, które były ze srebra lub złota i utworzyłam minimalną kolekcję, która co prawda powiększyła się o kilka rzeczy, ale nadal jest minimalistyczna, w podobnym stylu dzięki czemu mogę łączyć ze sobą wiele elementów
okulary przeciwsłoneczne – tutaj mam podobne podejście jak w przypadku biżuterii, aktualnie mam dwie pary okularów Ray Ban, jedna z nich niezawodnie służy mi od 2014 roku. Od tamtego momentu przestałam kupować tanie, plastikowe okulary, które nie tylko szybko się niszczą i rysują, ale również nie chronią odpowiednio wzroku. Dwa klasyczne modele, które pasują do każdej stylizacji sprawdzają się rewelacyjnie
kostiumy kąpielowe – jeszcze na studiach kupiłam sobie klasyczny, czarny strój kąpielowy, który ciągle mam w szafie. Jest uniwersalny, nadal w niego wchodzę i bardzo go lubię, dlatego nie widzę sensu kupowania co roku nowego stroju bo lecę na kolejne ciepłe wakacje w inny kraniec świata
Poniżej możecie zobaczyć wszystkie moje wielorazowe zamienniki, które od dawna sprawdzają się u mnie rewelacyjnie.
Dla mnie less waste to ciągłe, świadome zmiany, nie zawsze udaje mi się przestrzegać wszystkich wyznaczonych przez siebie kryteriów, zdarza mi się kupić kawę w jenorazowym kubku, ale wtedy nie biorę plastikowej nakładki, gdy latem jestem spragniona na długim spacerze, a skończy mi się woda, kupię sobie taką w plastikowej butelce. Ważne by podchodzić do tych nawyków świadomie, ale nie stawać się ich niewolnikami. Myślę, że każde, najmniejsze zmiany są lepsze, niż ignorowanie problemu i np. z przyzwyczajenia pakowanie każdego produktu chowanego do lodówki w osobny plastikowy woreczek. Często wymaga to więcej wysiłku, czasu i kreatywności, ale sama po sobie widzę, że to jest do zrobienia 🙂
Dajcie znać, czy coś z mojej listy pokrywa się z rzeczami, których Wy nie kupujecie lub może macie sugestie co jeszcze do tej listy dodać.