BIELENDA FRESH JUICE

Już jakiś czas temu na sklepowych półkach pojawiła się nowa seriia kosmetyków do pielęgnacji twarzy od Bielenda – Fresh Juicy. Nie powiek, długo powstrzymywałam się przed kupnem, choć szata graficzna i obietnice producenta co do ich działania bardzo mnie kusiły – aż w końcu się poddałam i do mojej kosmetyczki trafiło kilka nowości z tej serii. 

Przez ostatnie tygodnie sprawdzałam na mojej skórze cztery kosmetyki z linii Juicy Fresh: 

  • krem
  • Esencja nawilżająca
  • Płyn micelarny
  • Cukrowy peeling

A7558579-7EF8-4DB4-983D-DD32FC9B358F

Krem Booster Detoksykujący Fresh Juicy 

Krem ma lekką, żelową konsystencję co bardzo mi się spodobało już po pierwszym użyciu. Dzięki temu jest przyjemny w aplikacji, wchłania się niemal natychmiast i od razu odczuwalne jest nawilżenie i ukojenie skóry. Ma przyjemny, delikatny zapach, który przypadł mi do gustu. Przeznaczony jest do stosowania rano i wieczorem, w mojej codziennej pielęgnacji stosuję go tylko wieczorem, chociaż zdażyło mi się stosować go w weekendy przed makijażem i też sprawdzał się świetnie! Nawilża, odżywia, koi skórę, tuż po apkikacji pozostawia uczucie, jakby skóra go piła, jest lekki, nie pozostawia lepkiego filmu, nie zapycha i nie podrażnia. Bardzo przyjemny krem do stosowania na co dzień. 

Hydro-esencja Fresh Juice

Ta nawilżająca esencja to coś zupełnie nowego w mojej codziennej pielęgnacji. Zamknięta jest w buteleczce plastikowej, z której można wycisnąć jej dowolną ilość. Ma przyjemny, świeży pomarańczowy zapach, który nie jest nachalny. Jej konsystencja jest niemal jak woda, dlatego na początku wylewałam jej za dużo, jest bardzo rzadka i lejąca. Ma to też swoje plusy – bardzo szybko się wchłania i na skórze jest niemal niezauważalna. Intensywnie nawilża skórę i pozostawia ją miękką i gładką. Fajnie sprawdza się rano pod makijaż, w ciągu dnia dla dodatkowego nawilżenia czy wieczorem przed nałożeniem kremu. 

Płyn micelarny Fresh Juice

Dawno nie testowałam nowego płynu micelarnego. Ten od Bielendy ma przepiękny ananasowy zapach – ogólnie bardzo podobają mi się zapachy kosmetyków z linii Fresh Juice. Bardzo dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu z twarzy, oczu i ust oraz z przemywaniem twarzy o poranku czy podczas wieczornej pielęgnacji(po umyciu twarzy olejkiem i żelem). Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia, swędzenia, nie zapycha. Czasami tylko sprawiał, że szczypały mnie oczy podczas zmywania tuszu do rzęs – ale zauważyłam, że działo się to gdy wacik był za mocno nasączony płynem micelarnym i dość duża ilość wlała mi się do oczu. Cieszę się, że butelka jest o pojemności 400ml, ponieważ ten kosmetyk starczy mi na bardzo długo. 

Peeling 

Cukrowy Peeling nawilżający Fresh Juice zamknięty jest w sporej tubce wygodnej w użyciu. Jego konsystencja jest żelowa z wyczuwalnymi drobinami cukru. Bardzo dobrze się rozsmarowuje na skórze, nie ma zbyt mocnego tarcia, ale skutecznie złuszcza i usuwa martwy naskórek. Po zastosowaniu tego peelingu skóra jest wygładzona i gotowa na kolejne kroki pielęgnacji. Bardzo przyjemny produkt, który nie podrażnił i nie zapchał mojej skóry.

Wiem, że w linii Fresh Juice od Bielenda znajdują się jeszcze inne kosmetyki i chętnie po nie sięgnę. A Wy macie swoich ulubieńców wśród produktów tej linii?

Buziak!
Paulna

WAKACYJNY NIEZBĘDNIK – KOSMETYKI ORIFLAME

Mimo, że te kalendarzowe wakacje już za nami, to ja jak co roku zdecydowałam się na urlop we wrześniu. Oczywiście uciekamy od jesiennego chłodu i obieramy kierunek, gdzie nadal będziemy cieszyć się słońcem i ciepłem. Jednak wakacyjne upały, plaża, piasek i wolne dni sprzyjają lenistwu, dlatego nie chce mi się myśleć o idealnym makijażu czy fryzurze, natomiast nie mogę zapomnieć o odpowiedniej pielęgnacji.

Pomyślałam, ze pokażę Wam dzisiaj kilka kosmetyków, które tego lata towarzyszyć mi będą na wakacjach. Jest to taka moja złota szóstka, która zdradzi na co zwracam szczególną uwagę i bez czego nie mogę wyjść z domu oraz jak będzie wyglądał mój makijaż przez najbliższe dni.

Oczywiście spakowałam ze sobą podstawy pielęgnacji jak szampon, odżywka, czy żel do oczyszczania twarzy, ale są to kosmetyki, które traktuję jako te pierwszej potrzeby,  w tym poście chciałabym Wam przedstawić te kosmetyki, które na wakacjach są mi niezbędne oraz pokazują jak ważne jest dbanie o skórę i odpuszczenie sobie na kilka dni wykonywania makijażu, ale do rzeczy. Wszystkie produkty wybrałam z katalogu Oriflame i jestem z nich bardzo zadowolona (przetestowałam je jeszcze przed wyjazdem).

Ochrona przeciwsłoneczna

Mam nadzieję, że większość z Was wie jak ważna dla naszej skóry jest ochrona przeciwsłoneczna. Nie dość, że hamuje niekorzystne działanie promieni słonecznych na skórę, które przyspieszają starzenie się, to jeszcze chronią ją przed poparzeniami. Mam bardzo jasną karnację i za długi kontakt ze słońcem bez odpowiedniej ochrony kończy się zaczerwienieniami, pieczeniem, a nawet bąblami i od lat wiem, że bez kremu z filtem nie mogę wychodzić z domu – jesienią i zimą nakładam go na twarz, bo tylko ją eksponuję na słońcu, natomiast wiosną i latem na wszystkie odkryte części ciała. Dlatego w klimacie Morza Śródziemnego, gdzie promienie słoneczne są o wiele mocniejsze, a temperatura wyższa niż w Polsce bez kremu z filtrem ani rusz. Tutaj najlepiej sprawdzą się dwa rodzaje produktów: Balsam do opalania twarzy i ciała oraz spray do opalania, którego używam do poprawek w ciągu dnia.

Oriflame Sun Zone

Spray Sun SPF50

Jest to kosmetyk, którego potrzebowałam i cieszę się, że go odkryłam! Dlaczego? Bo nie zapominam o wysmarowaniu się filtrem przed wyjściem na słońce, ale już później w ciągu dnia i owszem – a pamiętajcie, krem z filtrem trzeba dokładać po ok 4 godzinach!  Ten spray to ratunek dla zapominalskich i bez względu na to czy na plaży, na spacerze czy eksplorując miasto, mam go zawsze w torebce, psikam się nim i nie muszę się martwić o poparzenia skóry. Jest bardzo łatwy w aplikacji, ma leciutką wręcz niewyczuwalną konsystencję i wchłania się niemal natychmiast – czyli wszystko co w wakacyjnym biegu jest niezbędne. Numerek w katalogu 32280 – cena 49,90 zł.

Balsam do opalania twarzy i ciala 23296

Ten krem zamknięty jest w sporej tubce dlatego używam go wraz z mężem. Ma przyjemną kremową konsystencję, dobrze się go rozciera i nie pozostawia białego filmu, co często ma miejsce przy kremach filtrem. Nie zapycha skóry, nie pozostawia lepkiej warstwy dlatego sprawdza się zarówno na ciele jak i na twarzy. Numerek w katalogu 23296 – cena: 49,90 zł.

Oriflame Maseczka w płachcie Love Nature i Woda kolonska Sensity Sun Sparkle
Oriflame Maseczka w płachcie Love Nature i Woda kolonska Sensity Sun Sparkle

Maseczka w płachcie Love Nature

Na wakacjach nie mogę pozwolić sobie na zaniechanie kroków pielęgnacyjnych. Zmiana jedzenia, wody i temperatury już wpływają na nią negatywnie, dlatego ważne jest jej odpowiednie oczyszczanie, nawilżanie i odżywianie. Lubię wziąć ze sobą maseczkę w płachcie, ponieważ jest mała i lekka, łatwa w użyciu i intensywnie nawilża. Tutaj pokazuję Wam przykładową z linii Love Nature, ale ze sobą zabiorę kilka różnych. Nawilżają, regenerują i pozwalają na chwilę relaksu. Płachta jest bardzo dobrze wycięta, łatwo się ją rozwija i idealnie przylega do twarzy. Numerek w katalogu 42134 – cena: 19,90 zł.

Woda kolonska Sensity Sun Sparkle 34524

W upale rezygnuję z ciężkich, długotrwałych zapachów i przerzucam się na lekkie mgiełki do ciała. Tę zasadę wprowadzam nie tylko na wakacjach, ale również podczas lata w mieści. W tym roku zdecydowałam się na wodę kolońską Sensity Sun Sparkle. To zapach lekki, cytrusowy i słodki, łączy w sobie nuty bergamotki, osmantusu i bursztynu.  Nie jest bardzo trwały, ale latem to mi zupełnie nie przeszkadza. Sprysukję nim całe ciało i włosy, przez co zapach towarzyszy mi przez kilka godzin. Dodatkowym plusem tego zapachu jest to, że został zamknięty w plastikowym opakowaniu wyprodukowanym z surowców wtórnych. Numerek w katalogu 34524 – cena: 49,90 zł.

Makijaż

Jak już wspomniałam podczas Wakacji nie mam ochoty spędzać poranków na wykonywaniu makijażu, który i tak wiem, że spłynie lub się rozmaże pod wpływem wysokich temperatur. Jedyne co nakładam na twarz to krem z filtrem, lekki krem ujednolicający koloryt skóry typu BB/CC i długotrwałą matową pomadkę w intensywnym kolorze oraz okulary przeciwsłoneczne, które zakryją mi pół twarzy i zastąpią makijaż oka – polecam ten patent, sprawdza się super.

Matowa pomadka Giordani Gold True Red 33805

IMG_5371

Giordani Gold Iconic Elixir w odcieniu True Red
Giordani Gold Iconic Elixir w odcieniu True Red

W wakacje akcent w makijażu stawiam na usta i oczywiście wybieram mój ulubiony kolor czyli intensywną czerwień. Pomadka Giordani Gold Iconic Elixir w odcieniu True Red jest to matowa pomadka w płynie, która zastyga na ustach na mat, a do tego jest bardzo komfortowa w noszeniu i wręcz niewyczuwalna, co jest dla mnie bardzo ważne. Utrzymuje się przez wiele godzin, nie rozmazuje się, nie znika, nie transferuje na szklankach, a do tego ma przepiękny, chłodny odcień czerwieni. Wiem, że po wakacjach również będzie moim ulubionym produktem do ust na jesień i zimę. Numerek w katalogu 33805 – cena: 49,90 zł.

Krem The One A-Z Hydra SPF30

Oriflame Krem koloryzujący TheOne A-Z Hydra SPF30
Oriflame Krem koloryzujący TheOne A-Z Hydra SPF30

To jeden z dwóch kosmetyków kolorowych, który nadkładam na twarz. Wybrałam go, bo jest lekki, wtapia się w skórę i jest na niej niewidoczny, a jednocześnie ujednolica jej koloryt. Jest to połączenie pielęgnacji i makijażu, dlatego gdy go noszę na twarzy, wiem, że moja skóra jest nawilżona, odżywiona i po prostu wygląda lepiej. A przy wysokich temperaturach, nawet jeśli spłynie to nie tworzy plam i znika z twarzy dość równomiernie. Numerek w katalogu 34540 – cena: 44,90 zł.

A jakie są Wasze niezbędniki wakacyjne?

Buziak!
Paulina