Ostatnio podzieliłam się z Wami moją aktualną pielęgnacją włosów – post na tematk kosmetyków, których używam na co dzień znajdziecie tutaj i tutaj.
Pomyślałam, że napiszę Wam również jakich kosmetyków do pielęgnacji twarzy aktualnie używam i zrobię z tego mini serię, a na pierwszy ogień pójdzie poranna pielęgnacja.
Rano, w pośpiechu, między łykiem kawy, a gryzem śniadania często zapominamy o tym, żeby pod makijaż nałożyć krem lub inne produkty pielęgnujące naszą skórę. Ja przez lata starała się wyrobić sobie taki naweyk, metodą prób i błędów, stosując wiele kosmetyków, aż w końcu wyrobiła sobie poranną rutynę, która sprawdza mi się bardzo dobrze.
1. Oczyszczanie
Pierwszym krokiem w mojej porannej pielęgnacyjnej rutynie jest oczyszczanie twarzy – tutaj zazwyczaj wybieram kosmetyki delikatne, które zmyją ze skóry zanieczyszczenia powstałe w nocy i pozostałości kosmetyków, które nałożyłam poprzedniego wieczora. Aktualnie używam żelu do mycia twarzy Pixi z linii Glow Tonic, który jest bardzo delikatny, nie podrażnia skóry ani oczu i dobrze radzi sobie z oczyszczeniem.
PORANNA PIELĘGNACJA TWARZY – AKTUALIZACJA
2. Serum
Szybko wchłaniające się, lekkie serum to pierwszy krok nawilżania mojej skóry. Takie właśnie jest serum od Pixi z linii Glow Tonic. Mała kropelka wystarcza aby rozprowadzić je na całej twarzy i trzeba być ostrożnym, aby nie wylać go za dużo, bo wtedy potrafi się kleić i długo wchłaniać. Ale przy małej ilości nałożonej na twarz bardzo dobrze się wchłania, nie pozostawia lepkiego filmu, a skóra jest nawilżona i gładka, przygotowana na kolejne kroki pielęgnacji.
3. Nawilżanie
Tutaj stawiam zawsze na lekkie kremy, najczęściej o naturalnych składach. Aktualnie używam zamiennie dwóch kremów polski marek:
Naffi od Iossi to krem, któremu poświęciłam osobny post, który znajdziecie tutaj. Jest bardzo lekki, szybko się wchłania i stanofi super bazę pod makijaż.
Anti Pollution marki Orientana nie tylko nawilża i odżywia, ale również chorni skórę przed złymi czynnikami środowiska zewnętrznego – on również doczekał się oddzielnego postu na blogu i nzajdziecie go tutaj. Jego konsystencja jest również lekka, idealna w porannym biegu.
4. Skóra pod oczami
Codziennie obciążana korektorami skóra pod oczami wymaga dodatkowej pielęgnacji. Ostatnio powróciłam do kremu, o którym pisałam w zeszłym roku. Jest to Arganowy krem pod oczy od Nacomi – jest kremem naturalny, lekkim i dobrze nawilżającym skórę wokół oczu. Odkąd go używam zauważyłam, że wcale się ona nie przesusza ani pod oczami, ani na powiekach, bez względu na to jak mocnych korektorów używam. Szybko się wchłania, dzięki czemu po kilku łykach kawy mogę zaczynać makijaż.
5. Ochrona przeciwsłoneczna
Ochrona przeciw promieniowaniu słoneczne UVA/UVB jest jednym z kluczowych kroków mojej codziennej pielęgnacji bez względu na porę roku, chociaż wiadomo, że latem nie można o niej zapominać. Latem często używam kremów koloryzujących lub kremów tyby BB/CC z wysokimi filtrami i jeśli taki właśnie makijaż wykonuję nie dokładam dodatkowego kremu z filtrem pod makijaż. Natomiast jeśli używam zwykły podkład, którego ochrona często jest niższ niż 50+ to zawsze dodaję mój ulubiony krem z filtrem od SVR. Ma lekką konsystencję, wchłania się niemal natychmiast i nie pozostawia na skórze białych śladów. Więcej o nim przeczytacie w tym poście, bo go również opisywałam bardziej szczegółowo.
Jak możecie zobaczyć, moja poranna pielęgnacja składa się z pięciu głównych kroków i może wygląda to na długi poranny rytuał, to dobierając odpowiednie konsystencją i działaniem kosmetyki, które wchłaniają się szybko i dobrze spisują się pod makijaże, ten czas jest ograniczony dosłownie do około 5-ciu minut. Ponadt pisząc ten post zauważyłam, że większość kosmetyków, których rano używam są kosmetykami naturalnymi, o dobrych skłądach – myślę, że jest to potwierdzeniem tego, że coraz bardziej i chętniej przechodzę na tę naturalną stronę pielęgnacji. I ostanioą rzeczą, którą spostrzegłam pisząc ten post to to, że wszystkie kremy opisywałam już wcześniej na blogu i mają one swoje szczegółowe recenzje, co również jest potwierdzeniem tego, że chętnie używam kosmetyki, które testuję i często trafiam na prawdziwe perełki, które zostają ze mną na dłużej.
A ja wygląda Wasza poranna pielęgnacja? Przykuwacie do niej większą uwagę i poświęcacie trochę czasu, czy rano raczej stawiacie na szybki bieg ?
Nie wiem czy kiedykolwiek wspominałam Wam tutaj, że moje zera nie dość, że jest mieszana to jest również skłonna do zaczerwienień. Jeśli nie to teraz jest właśnie ten moment 🙂 Od zawsze większym problemem niż niedoskonałości i zaskórniki był dla mnie efekt zaczerwienionej skóry głównie na policzkach i w okolicy nosa. To właśnie te miejsca im bardziej chciałam zakryć podkładem czy korektorem tym szybciej i mocniej spod nich przebijały i dlatego niedawno dojrzałam do tego, że zamiast zakrywać problem należy pozbyć się go u źródła i wprowadzić odpowiednią pielęgnację.
Z pomocą przyszły mi kosmetyki z linii Kali Musli polskiej marki Orientana. Są to kosmetyki naturalne, delikatne, a jednocześnie skuteczne, ale o tym za chwilę.
W skład całej serii Kali Musli wchodzą:
płyn micelarny,
peeling enzymatyczny,
krem do twarzy na dzień,
kojąca kuracja na noc.
Orientana Kali Musli
Płyn micelarny Orientana Kali Musli
Płyn micelarny zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 150 ml. Ma on bezbarwną i bezzapachową formułę. Jest bardzo delikatny dla skóry, od razu po użyciu pozostawia ją ukojoną i odświeżoną, a co najważniejsze skutecznie oczyszcza ją z makijażu i zanieczyszczeń. Bez problemu usuwa makijaż twarzy, oczu i ust nawet matowe pomadki czy grube warstwy tuszu do rzęs. Rano i w dni, kiedy się nie maluję oczyszczam nim twarz przed nałożeniem pielęgnacji i w tej roli sprawdza się równie dobrze. W swoim składzie zawiera 98% składników pochodzenia naturalnego co moim zdaniem jest jego ogromną zaletą. Cena: 46 zł.
Peeling enzymatyczny Orientana Kali Musli
Peelingi enzymatyczne to idealne rozwiązanie dla mojej dość wrażliwej i delikatnej skóry, ponieważ nie wymagają one tarcia podczas aplikacji i złuszczania naskórka. Peeling enzymatyczny Kali Musli od Orientany jest kosmetykiem naturalnym, bogatym w ekstrakty roślinne i posiada ponad 99% składników naturalnych. Zamknięty jest w tubce o pojemności 50 ml, z której bardzo wygonie można wycisnąć odpowiednią ilość produktu. Ma on konsystencję gęstej maści, którą dobrze rozprowadza się na twarzy, następnie należy ją chwilę potrzymać i zmyć wodą. Peeling enzymatyczny bardzo dobrze usuwa martwy naskórek i natychmiast wygładza i nawilża skórę. Jest dla niej bardzo delikatny, nie podrażnia i nie przesusza. Przy dłuższym stosowaniu wraz z innymi kosmetykami z linii Kali Musli zauważyłam, że rozjaśnia skórę i ją wzmacnia. Cena: 49 zł.
Krem do twarzy na dzień i Kojąca Kuracja na noc Orientana Kali Musli
Oba kremy zamknięte są w szczelnych opakowaniach(50 ml) z pompką, która pozwala na higieniczną aplikację produktu. Jedna „porcja” wystarcza na rozsmarowanie kremu na całej twarzy i na szyi. Zarówno krem na dzień jak i krem na noc mają przyjemny, delikatny kwiatowy zapach, który po chwili się ulatnia, jednak umila sam moment nakładania go na skórę. Rano przed nałożeniem makijażu stosuję krem na dzień, natomiast ostatnim etapem mojej wieczornej pielęgnacji jest Kojąca Kuracja na noc, postanowiłam stosować je każdego dnia w duecie, aby uzyskać jak najlepsze rezultaty.
Krem na dzień Kali Musli jest bezbarwny i ma bardzo leciutką konsystencję, która wchłania się niemal natychmiast po nałożeniu jej na skórę, dzięki czemu od razu mogę przystąpić do makijażu, co w porannym biegu jest ogromnym plusem. Już po chwili czuć ukojenie i nawilżenie skóry, która jakby pije wszystkie dobroci tego kremu. Skóra jest mięciutka i wygładzona i wygląda na taką trochę lepszą wersję samej siebie – to działanie przypomina mi efekt kremów BB, delikatne upiększenie i wyrównanie kolorytu. Żaden podkład i inne kosmetyki kolorowe się na nim nie rolują ani nie ważą. Cena 55 zł.
Kojąca Kuracja na noc Kali Musli ma również bardzo lekką, żelową konsystencję, która szybko się wchłania i natychmiast nawilża i koi. Po wchłonięciu skóra jest mięciutka, wygładzona i przyjemna w dotyku, a rano wygląda bardziej promiennie. Dzięki jej lekkiej formule nie pozostawia lepkiego filmu i nic się nie lepi co dla mnie jest ogromnym plusem. Cena 55 zł.
Podczas regularnego stosowania kremów z linii Kali Musli zauważyłam, że moja skóra jest mniej zaczerwieniona po przebudzeniu i w ciągu dnia. Ponadto poziom jej nawilżenia jest bardzo dobry, nie pojawiają się na niej suche skórki czy przesuszone miejsca. Jest bardziej elastyczna i miękka – po prostu piękna!
Cała ta seria nie podrażniła mojej skóry i jej nie zapchała. Wszystkie kosmetyki Kali Musli zawierają minimum 98% składników pochodzenia naturalnego, co bardzo wpasowało się w moje wymagania kosmetyczne.
Polecam osobą, które zmagają się z zaczerwienieniami (nie mam mocno widocznych popękanych naczynek, więc nie wiem jak sprawdzą się w tym wypadku), szukających czegoś nawilżającego i jednocześnie wzmacniającego skórę.