Jesień i zima to bardzo wymagający okres dla mojej skóry oraz ust. Codzienne wystawianie ich na mocny wiatr, mróz, czasem słońce bardzo źle na nie działa, powodując szybkie wysuszenie, popękanie, a czasami nawet rany. Taka kondycja moich ust nie zachęca do noszenia szminek, a tym bardziej ciemnych kolorów, które w tym okresie tak uwielbiam łączyć z delikatnym makijażem twarzy i oczu. Co roku powtarza się ten sam problem i co roku poszukuję kosmetyku do pielęgnacji, który szybko zadba o moje usta i sprawi, że wrócą do swojej normalnej kondycji. W tym roku miałam szczęście, ponieważ trafiłam na ochronny balsam do ust Erazaban Protect™.
Balsam zawiera w sobie takie składniki jak: masło shea, witaminę E, olej z rokitnika, skwalany roślinne i koncentrat lipidowy z ceramidami oraz fitosfingozyną. Takie połączenie pozwala na ochronę warg przed wpływem wiatru, niskich temperatur, wysuszającego powietrza z klimatyzacji oraz promieni słonecznych, zawierając wysoki filtr SPF 50. Ten opis bardzo szybko przemówił do mnie i spowodował chęć przetestowania tego kosmetyku, ale jak sprawdził się na placu boju?
Jest to balsam od dość gęstej, bezbarwnej formule, która wygląda na ustach bardzo neutralnie i nadaje im piękny blask. Już po pierwszej aplikacji czuć ulgę i mocne nawilżenie. Znajduje się w tubce, z której wyciskamy malutką ilość kosmetyku bezpośrednio na usta – bardzo wygodne, szybkie i higieniczne rozwiązania.
Przez ostatnie kilka tygodni, gdy temperatury wahały się pomiędzy wiosennymi a zimowymi, a pogoda zmieniała się z dnia na dzień ze słonecznej, przez deszczową po prawdziwą zimę moje usta, które o zgrozo, często oblizuję będąc na zewnątrz, dość surowo mi za to odpłaciły tworząc bardzo nieestetyczną, dość bolesną popękaną, suchą skorupkę. W tym właśnie momencie przyszedł mi z pomocą balsam ochronny Erazban Protect™. Swoim bardzo neutralnym wyglądem i bezzapachową formułą sprawił, że miałam ochotę nakładać go kilka razy dziennie, ponieważ pasował do wszystkich moich makijaży (lub ich braku) oraz dawał moim ustom natychmiastowe ukojenie. Bardzo fajnie też łączy się z delikatnymi kolorami pomadek, nałożony na nie nadaje zdrowego blasku podbijając ich kolor i jednocześnie chroni usta. Już po około trzech dniach skrupulatnego i regularnego stosowania #erazabanprotect zauważyłam znaczną poprawę stanu moich ust. Suche skórki zniknęły, usta wróciły do swojego naturalnego koloru, są gładkie, miękkie i wyglądają rewelacyjnie. Teraz żadna czerwień czy mocne bordo im nie straszne, z satysfakcją mogę używać moich ulubionych odcieni. Teraz każdy moment jest dobry, aby nałożyć odrobinę tego balsamu, ponieważ nareszcie wiem, że moje usta będą pod odpowiednią ochroną i idealnie wypielęgnowane.