Hej! Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat kosmetyków PowerStay od Avon. Gdy wrzuciłam Wam story i zdjęcie całego zestawu byliście bardzo zainteresowani jak się sprawdzi.
Podkład dostępny jest aż w piętnastu odcieniach i znajdują się w nich tonacje ciepłe, zimne i neutralne. Ja wybrałam dla siebie trzy idealne odcienie Light Ivory, Nude i Light Nude (przesuń palcem w prawe, a zobaczysz te odcienie).


Podkład lekko ciemnieje gdy zastyga np. na ręce lub na swatch’u, ale gdy zaczynam go dalej rozsmarowywać odzyskuje swój pierwotny kolor. Podobnie dzieje się na twarzy, chociaż przy idealnie zaaplikowanym już tego koloru nie zmienia.
Podkład ma przyjemną, kremową konsystencję, którą bardzo dobrze rozprowadza się na skórze palcami, gąbeczką i pędzlem. Wtapia się w skórę, wygląda bardzo ładnie i naturalnie, a przy tym ma bardzo mocne krycie. Już Wam kiedyś wspominałam, że z lekkich podkładów przerzuciłam się na te mocno kryjące, które wytrzymają na twarzy przez cały dzień – tak właśnie jest w przypadku podkładu PowerStay. Nie wyświeca się w strfie T, co na mojej skórze dzieje się w przypadku wielu podkładów, nie podkreśla porów i suchych skórek, nie ciastkuje się. Przez cały dzień- i tutaj mam na myśli godziny 6:00-20:00 wygląda dobrze, chociaż czasem zdarza mi się go zetrzeć w okolicy brody, bo po prostu często się na niej opieram. Inne kosmetyki jak konturowanie, róż, rozświetlacz utrzymują się na tym podkładzie również przez cały dzień. Nie zapycha, nie wysusza, nie podrażnia. Dla mnie jest to godny zamiennik podkładu ProFiltr od FentyBeauty.
Co do pomadek to również jest petarda trwałości, ale w przypadku moich ust to te ciemniejsze odcienie wyglądają i trzymają się lepiej. Moje usta mają mocno falowaną strukturę i jasne kolory za bardzo się w nich zbierały, kruszyły i dość szybko znikały. Natomist odcienie ciemnego różu, czerwień, bordo to kolory, które utrzymują się na ustach przez cały dzień, nie transferują na sztućce czy szklanki, nie rozmazują się, nie zjadają się. Dopiero coś tłustego jest w stanie lekko ruszyć je z ust, ale nadal pomadka pozostaje na ustach. A żeby zmyć ją wieczorem trzeba się nieźle natrudzić. Nie robiłam im swatche’y, ponieważ są tak trwałe, że na domycie odrobimy szminki ze skóry trzeba pościęcić sporo czasu, więc nawet nie chciałam myśleć co by było gdybym musiała zmywać całą rękę 🙂 Mam nadzieję, że zrozumiecie, a kolory widoczne na opakowaniach bardzo dobrze oddają ich zawartość i rzeczywiste odcienie pomadek PowerStay.
Podsumowując – podkłady i pomadki z linii PowerStay są godne uwagi, jeśli szukacie czegoś trwałego .
Znacie te kosmetyki?
Buziak!
Paulina