Jeszcze nigdy nie miałam okazji stosować kosmetyków od Orifleme, chociaż produkty marki przewijały mi się w sieci czy wśród znajomych. Niedawno otrzymałam wielki zestaw nowości z serii Swedish SPA i z ogromną ciekawością przystąpiłam do testowania wszystkich znajdujących się z nim produktów. Już sama szata graficzna bardzo mi się spodobała, jest bardzo minimalistyczna, jak na skandynawski styl przystało. Do tego dochodzi piękny zapach wszystkich kosmetyków, który moim zdaniem jest dość mroźny, zimowy i jednocześnie otulający, idealnie sprawdza się przy wieczornym relaksie.
W skład serii wchodzą:
- solony peeling do ciała Salt Crystals,
- masło do ciała Whipped Waves,
- relaksujący olejek do kąpieli Tranquil Drops,
- olejek do ciała Mirror Ocean,
- złuszczające mydełko do masażu Smooth Rocks.
Peeling solony Salt Crystals zamknięty jest w pięknym i wygodnym w użyciu opakowaniu, z którego bardzo łatwo można wybrać dowolną ilość.
Sam peeling ma bardzo gęstą konsystencję składającą się z kryształków soli. Dzięki temu podczas nakładania go na ciało nie prześlizguje się między palcami, nie spływa co bardzo ułatwia i usprawnia aplikację i rozcieranie go na skórze.
Peeling super ściera naskórek jednocześnie nie podrażniając skóry. Po użyciu jest ona widocznie gładsza, nawilżona, mięciutka i jedwabista, a piękny zapach utrzymuje się na niej na dłużej.
Kolejnym krokiem umycie ciała olejkiem Tranquil Drops, który pod wpływem kontaktu z wodą zmienia się w delikatną piankę dokładnie myjącą. Jest on idealny do codziennej pielęgnacji, ponieważ nie wysusza i nie ściąga skóry, a mocno ją nawilża i dokładnie myje. Kąpiel czy prysznic z jego udziałem to prawdziwa przyjemność.
Tuż po wyjściu spod prysznica nakładam na skórę pielęgnację – zamiennie wybieram masło do ciała lub olejek.
Masło Whipped Waves ma bardzo gęstą i masełkowa konsystencję, która w kontakcie ze skórą łatwo i szybko się rozsmarowuje. Nie pozostawia na niej lepkiego filmu i błyskawicznie się wchłania jak na kosmetyk o tak gęstej i treściwej formie. Osobiście nie lubię lepić się do siebie po aplikacji balsamu, dlatego jestem tak miło zaskoczona tym kosmetykiem.
Skóra po aplikacji jest mięciutka, nawilżona i odżywiona. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam znaczną poprawę jej kondycji – suche miejsca zniknęły i się nie pojawiają się ponownie.
Kosmetyk w żaden sposób nie podrażnia mojej skóry – nawet nałożony tuż po kąpieli, nie powoduje swędzenie, szczypania czy zaczerwienień. Kolejny plus za delikatność połączoną z mocnym nawilżeniem i pięknym zapachem, który utrzymuje się na skórze do końca dnia.
Olejek Mirror Ocean zamknięty jest w małej butelczce (100ml) z pompką, która jest bardzo wygodna w użyciu i świetnie sprawdza się w podróży. Pachnie on pięknie, tak samo jak cała seria – mroźno, chłodno, a zarazme otulająco)/ Po aplikacji zapach utrzymuje się na skórze przez wiele godzin. Ma on bardzo lekką konsystencję jak na olejek, wchłania się bardzo szybko i natychmiast pozostawia skórę nawilżoną i odżywioną i miłą w dotyku. Jedyna różnica w porównaniu z masłem do ciała to lekki film, który pozostawia na skórze, dlatego sięgam po niego tuż przed snem, by nie kleić się do siebie i ubrań. W jego składzie znajdziemy min. olejek canola, olejek z migdałów, witaminę E oraz algi Alaria Esculenta, zwane Skarbem Morza, które mają właściwości odżywcze i rewitalizujące.
Ostatnim kosmetykiem z serii jest mydełko złuszczające mydełko Smooth Rocks, które z jednej story ma wypustki do masażu, a z drugiej drobinki pilingujące. Jest bardzo wygodne w użyciu mimo swojego nietypowego kształtu. Podczas aplikacji tworzy się bardzo przyjemna piana o przepięknym zapachu. Mydełko idealnie nadaje się do złuszczenia martwego naskórka dzięki zawartym w swoim składzie łupinkom orzecha włoskiego. Po jego użyciu skóra jest oczyszczona, mięciutka i gładka. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem tego kosmetyku.
Jestem ciekawa czy Wy fundujecie sobie i swojej skórze takie domowe spa? Koniecznie dajcie znać!
Buziak!
Paulina