Lakiery do paznokci marki Essence towarzyszą mi już od czasów liceum. Gama kolorystyczna i stosunek jakości do ceny przyciągnął moją uwagę wtedy i przyciąga ją do dziś. Przeszłam chyba przez wszystkie zmiany nazwy, kształtu buteleczek i formuły i nadal bardzo je lubię. Tym razem nazywają się on …, a w mojej kosmetyczce mam aż 6 nowych kolorków
42 Everybody say yeah – bardzo jasny, pastelowy miętowy
04 Millennial Pink – pudrowy, pastelowy róż
07 Party princess – prawie bezbarwny kolor z dużą ilością różowych drobinek
13 Legally pink – Intensywny fuksjowy róż
41 Big city vibes. – metaliczny odcień miedzi
28 Razzle dazzle – metaliczne srebro
Ostatnio moje paznokcie są w opłakanym stanie, rozdwajają się i łamią, dlatego nie będę pokazywać na nich kolorków, ale opowiem Wam trochę jak mi się z nimi pracowało i jak się je nosiło.
Mają przyjemną konsystwncję, nie za gęstą, nie za rzadką, przez co ich aplikacja jest bardzo łatwa. Podobnie jest z pędzelkiem – jego rozmiar jest idealny dla mojej dość małej płytki na paznokciach.
Ich intensywne kolory i mocna pigmentacja, pozwalają na nałożenie tylko jednej warstwy aby całkowicie pokryć paznokieć lakierem. Wysychają średnio szybko, ja zawsze używam na wierzch wysuszacza i wtedy jest ok.
Mogę śmiało powiedzieć, że efekt jaki dają na paznokciach jest zbliżony do manicure żelowego – intensywny kolor, widoczna warstwa i piękny połysk.
Zdecydowanie moimi ulubionymi kolorami zwłaszcza na okres wakacji są miętowy i pudrowy róż
Jak już wspomniałam mam słabe paznokcie i u mnie lakiery trzymają się bardzo słabo maksymalnie 3 dni i lakiery Essence trafiają właśnie ten górny próg trwałości z czego jestem bardzo zadowolona. Mam sentyment do lakierów Essence, dlatego polecam je, ponieważ jest to fajna jakość dostępna za kilka złotych (6,99zł).
Buziak!
Paulina