Już od wielu lat płyn micelarny jest podstawą mojego demakijażu i pielęgnacji. Wieczorami zawsze pomaga mi w zmywaniu makijażu, a rano lubię nim przetrzeć twarz, by ją przemyć z brudu. Przeszłam już przez wiele marek i rodzajów i znalazłam już kilku faworytów oraz kilka odrzuciłam.
Niedawno w ramach akcji #przyjaciółkiNivea otrzymałam do przetestowania nowość z serii Urban Skin Detox – płyn micelarny zawierający formułę 3w1 z ekstraktem z zielonej herbaty i alg. Efektywnie usuwa makijaż, zanieczyszczenia i sebum, łagodnie i skutecznie oczyszcza oraz matuje.
Wielka butla zawiera aż 400 ml produktu, a już niewielka ilość wylana na wacik pozwala przetrzeć nim całą twarz. Myślę, że taka pojemność spokojnie starczy mi na kilka miesięcy stosowania.
Płyn bardzo dobrze radzi sobie z demakijażem oka. Mocne, kolorowe cienie na powiekach i gruba warstwa tuszu do rzęs mu niestraszne. Wystarczy chwila, aby wszytko zniknęło. Płyn nie podrażnia oczu i nie powoduje pieczenia czy zaczerwienień.
Podobnie jest z makijażem skóry, bez względu na to, czy mam lekki dzienny makijaż, czy mocny, kryjący podkład, daje sobie radę ze wszystkim. Dodatkowo jest bardzo delikatny dla skóry, nie zapycha jej, nie podrażnia. Pozostawia ją oczyszczoną, ukojoną i zrelaksowaną.
Jest to bardzo dobry płyn micelarny, po który sięgam bardzo chętnie i stał się ostatnio moim must have w kosmetyczce.
Znacie serię Urban Skin Detox od Nivea? To jest mój pierwszy kosmetyk z tej linii, ale wiem, że są też maseczki i kremy – są warte wypróbowania?
Buziak,
Paulina