Jak już pewnie nieraz Wam wspominałam mam bardzo gęste kręcone włosy blond, które są mocno wyschnięte i szybko się puszą tworząc na mojej głowie „efekt lwa”. W pielęgnacji włosów poszukuję produktów, które mają właściwości silnie nawilżające, odżywcze i wygładzające. Ponadto moja wrażliwa skóra głowy stawia wysoko poprzeczkę wielu szamponom, które często powodują jej mocne przesuszanie, czego konsekwencją są suche płatki.
Ostatnio trafiły w moje ręce dwie nowości od Nivea – szampon i odżywka z serii Hairmilk do włosów matowych i zmęczonych. Przyznam Wam, że poza szamponem micelarnym, który sprawdził się u mnie rewelacyjnie, od lat nie stosowałam produktów do pielęgnacji włosów od Nivea – tym bardziej wzbudziły one moją ciekawość.
W skład zestawu wchodzi szampon pielęgnujący oraz odżywka formułę z proteinami mleka i jedwabiu naturalnego pochodzenia. Zapewnienia producenta to regeneracja włosów od wewnątrz, aby były nawilżone i zdrowo wyglądały oraz wygładzenie ułatwiające ładne układanie się włosów. Ale czy to działa?
Szampon i odżywka jak na produkty z jednej serii przystało mają taki sam zapach, który kojarzy mi się z zapachem bawełny lub czystego prania – delikatny i nienachalny, pozostający na włosach dość długo nawet po ich wyschnięciu.
Szampon ma dość lejącą konsystencję i już niewielka ilość wystarczy, aby dokładnie i szybko rozprowadzić go na głowie oraz na całej długości włosów. Jest „lekki” i bardzo szybko i mocno się pieni, dzięki czemu mycie nim włosów to sama przyjemność. Po spłukaniu pozostawia włosy nawilżone i lejące, które nie są mocno poplątane ani sztywne (czego bardzo nie lubię). Bardzo ważnym dla mnie aspektem jest to, że nie podrażnia on mojej skóry głowy – czyli ani jej nie wysusza, ani nie powoduje łupieżu, dzięki czemu mogę kontynuować jego stosowanie.
Kolejnym krokiem jest odżywka, która ma idealną konsystencję, nie jest ani za gęsta ani za rzadka i również niewielka ilość wystarczy, aby pokryć nią całe włosy. Oczywiście jak w przypadku każdej odżywki można dozować sobie ilość odpowiednią do naszych potrzeb. Ja często nie oszczędzam odżywki , nakładam jej więcej i pozostawiam na około 5 minut na włosach, następnie spłukuję. Mokre włosy są bardziej gładkie i szybko mogę je rozczesać, co w przypadku moich kręconych włosów nie zawsze ma miejsce.
Po użyciu tego zestawu zauważyłam bardzo fajne efekty na moich włosach – są one bardziej odżywione, nawilżone, mięciutkie w dotyku, a efekt „lwa” zniknął. Wcześniej często je prostowałam, teraz chętnie zostawiam je z naturalnym skrętem, ponieważ wyglądają na bardziej zdrowe i lśniące. Powiem Wam szczerze, że dawno nie miałam tak ładnych błyszczących włosów, które tak chętnie nosiłam rozpuszczone – a ten zestaw pomógł mi to osiągnąć.
A Wy miałyście okazję go stosować? A może macie inne ulubione sposoby na puszące się włosy? Dajcie znać!
Buziak!
Paulina