PEELINGI I MASECZKI

Pielęgnacja twarzy jest dla mnie najważniejszym rytuałem dnia. Nie wyobrażam sobie poranka bez oczyszczenia skóry po nocy, czy pójścia spać bez demakijażu, dawki serum i kremu. Jednak na co dzień dysponuję ograniczoną ilością czasu, przez co wykonuję tylko  podstawowe kroki jak oczyszczanie, tonizowanie i nawilżanie.

W dni wolne – weekendy czy luźniejsze wieczory lubię poświęcić mojej skórze dłuższą chwilę i zafundować jej złuszczanie oraz maseczkę, a sama w tym czasie odprężam się włączając odcinek ulubionego serialu, przeglądając magazyn lub czytając  książkę.

Chciałabym podzielić się z Wami peelingami i maseczkami, których aktualnie używam i które sprawdzają się  idealnie.

Skórę twarzy złuszczam 2 razy w tygodniu. Na co dzień, po mocniejszym makijażu lubię zastosować żel peelingujący z serii Visibly Clear marki Neutrogen. Jest on dość delikatny dzięki swoim drobinkom i idealnie oczyszcza twarz z całodniowych zanieczyszczeń.

Raz na tydzień stosuję peeling  Organic Shop – Organic ginger & cherry face scrub zamiennie z pastą oczyszczającą z Ziai.

Ten pierwszy ma piękny słodki, wiśniowy zapach i dość lejącą konsystencję zawierającą duże drobinki. Przyjemnie się go rozprowadza, a samo złuszczenie jest widoczne i delikatne dla skóry, dzięki czemu nie czuć efektu ściągnięcia ani podrażnienia.

Pasta do głębokiego oczyszczania z serii liście manuka jest produktem silniej ścierającym. Ma dość gęstą konsystencję zawierającą w sobie wiele drobinek o różnej grubości. Używam jej rzadziej, głównie gdy czuję, że skóra mojej twarzy potrzebuje mocniejszego oczyszczenia. Po zastosowaniu odczuwalne jest ściągnięcie i wysuszenie skóry.

Kolejną przyjemnością, jaką funduję mojej skórze jest maseczka. Kiedyś byłam wierną fanką maseczkę w małych saszetkach, które starczały na maksymalnie dwa użycia, dzięki czemu przy każdym zastosowaniu mogłam wybrać jej inny rodzaj czy zapach. Od dłuższego czasu nie kupuję takich produktów, a w mojej kosmetyczce znajdują się tylko dwa rodzaje maseczek – w tubce lub w płachcie.

B6B7809C-3A18-4A09-8875-E02752A98AEC

Maseczki w tubce wybieram dlatego, że wiem jaki efekt dają mojej skórze i są sprawdzone. Obecnie posiadam trzy rodzaje, każda ma inne działanie i bardzo dobrze się sprawdza w zależności od potrzeb:

  1. Detoksykująca maseczka EVREE Blak Rose to czarna maska, która idealnie sprawdza się gdy moja skóra potrzebuje oczyszczenia i odświeżenia. Od razu po użyciu widać pierwsze efekty. Był to mój wybór na przygotowanie skóry przed ślubem i  trafiłam w dziesiątkę – przez dwa tygodnie używałam jej co drugi dzień, dzięki czemu przygotowałam cerę na mocny makijaż, a w tym najważniejszym dla mnie dniu nie zaskoczyły mnie żadne niedoskonałości czy suche skórki. Obecnie używam jej sporadycznie, gdy mam ochotę się trochę ubrudzić 😉
  2. Maseczka Douglas Sensitive Focus – Comforting Smoothing Mask – jest to produkt do zadań specjalnych. Mocno nawilża i regeneruje, gdy skóra jest wysuszona np. po ciężkim makijażu, kontakcie z zimnym powietrzem czy po podróży.
  3. Yves Rocher Hydra Vegetal maska nawilżająca – jest to lekka, żelowa maseczka, której używam nawet kilka razy w ciągu tygodnia. Moim sposobem na nią jest nałożenie grubszej warstwy na oczyszczoną twarz i pozostawienie jej do rana. Po przebudzeniu skóra jest nawilżona, promienna i gładka.

Poza produktami w tubce, od kilku miesięcy w mojej łazience nie może zabraknąć maseczek w płachcie. Lubię je przede wszystkim za to, że są łatwe w użyciu i dają uczucie relaksu skórze twarzy. Po ich nałożeniu czuję jak wszystkie jej składniki przenikają warstwy naskórka, co daje bardzo przyjemne uczucie ukojenia.

Moją ulubioną maską jest Garnier Moisture + Aqua Bomb – użyłam już wiele opakowań i zawsze do niej wracam. Po 15 minutach skóra jest gładka, nawilżona i jędrna, a jej piękny zapach sprawia, że ta chwila odpoczynku działa na wszystkie zmysły.

Podobne działanie ma maseczka, na którą trafiłam przypadkiem jest Neogen Dermalogy White Truffle Hydramax Knit Mask Maseczka – idealnie nawilża i odżywia skórę. Dodatkowym plusem jest to, że płachta sięga szyi, dzięki czemu pielęgnujemy również tę część twarzy.

Moim ostatnim odkryciem jest maska silnie oczyszczająca Boubble Mask firmy L’Biotica. Po nałożeniu na skórę produkt zaczyna się pienić, dając przyjemne uczucie lekkiego mrowienia. Po zdjęciu płachty nie mamy uczucia ściągnięcia, a skóra jest oczyszczona, miękka i gładka. Nałożenie tej maseczki było bardzo przyjemnym zabiegiem, który na pewno nie raz powtórzę.

 

Koniecznie dajcie znać jakie są Wasze ulubione peelingi i maseczki!

Buziaki,
Paulina